Rozdział 11

       Tonęłam. Woda otaczała mnie zewsząd, otulając swymi śliskimi mackami. Chciałam się wydostać, ale wszelkie próby wyrwania się z otchłani spełzły na niczym. Kończyny powoli odmawiały posłuszeństwa, jakby godząc się z losem. Czyżbym miała przestać istnieć? Przymknęłam oczy, pozwalając tajemniczej sile na działanie. Powoli zaczęłam opadać na dno. 
          Nagle poczułam mocne szarpnięcie. Przebudziłam się z otępienia, chcąc się przekonać, że to nie złudzenie. Przez mroczną toń przebiło się światło. Padało mi prosto na twarz. Przysłoniłam oczy, usiłując dostrzec źródło oszałamiającego blasku. Ktoś potrząsnął mną jeszcze raz. Przyjemny dla ucha głos przerwał głuchą ciszę. Wołał mnie… Wyciągnęłam dłoń przed siebie, modląc się w duchu, by ktoś ją złapał. Z jasności wyłoniła się ręka. Chwyciła mnie mocno za nadgarstek i pociągnęła ku górze. Po policzku popłynęła łza szczęścia. Wracałam…

       - Raisa! No już, obudź się! To nie jest odpowiednie miejsce, żeby ucinać sobie drzemkę. – Z wysiłkiem uchyliłam zaciśnięte powieki. Jakaś osoba pochylała się nade mną, wydzierając się wniebogłosy i szarpiąc za ubranie. Skąd ja ją znałam… Kilka minut zajęło mi przypomnienie sobie wszystkiego.
     - Shane? – spytałam szeptem, marszcząc czoło. Co on tu robił? Przecież zostawiłam go pod opieką Ivy… Musiał jej zwiać. Czemu on nigdy nie słuchał moich próśb? Westchnęłam cicho. Jakbym nie miała wystarczająco problemów. Z jakiegoś powodu nie potrafiłam sobie przypomnieć, co stało się po tym, jak straciłam Sherry z oczu.
         - Nareszcie. Już myślałem, że się nie ockniesz. Twardy masz sen, dziewczyno. Tylko dlaczego wybrałaś sobie miejscówkę pod moim domem? Wiem, iż zająłem ci łóżko, ale nie musiałaś się posuwać do takich aktów desperacji – sarknął, próbując ukryć zdenerwowanie złośliwą odzywką. Nieźle go musiałam przestraszyć. Czegoś jednak nie rozumiałam. Jak to pod domem? Wspomnienia z dzisiejszego dnia urywały się na zgubieniu tropu w pobliżu starej fabryki. Wszystko wskazywało na to, że później straciłam świadomość, więc nie mogłabym dotrzeć tu o własnych siłach. Ta luka w pamięci… Może ktoś celowo sprawił, żebym zapomniała? Niemożliwe. W przypadku znajomego byłoby to bezsensowne działanie, a wróg po prostu by mnie zabił. Chyba, że widziałam coś, czego nie powinnam…
        - Nie wiem, nad czym się tak zastanawiasz, ale proponuję wybranie lepszego miejsca na przemyślenia.  Ludzie zaczynają się na nas dziwnie patrzeć. Pewnie myślą, że to moja sprawka. Tak, jakbym był w stanie cię tknąć – mruknął Shane, chwilowo przerywając moje rozmyślania. – Dasz radę wstać?
       - Pewnie – odparłam. W zachowaniu chłopaka coś się zmieniło. Minę miał jeszcze bardziej ponurą niż zazwyczaj. Wydawał się nieobecny. Niby rozmawiał ze mną, ale myślami błądził po sobie tylko znanych ścieżkach.
       - Coś się stało? – spytałam, podnosząc się na równe nogi.
       - Nic szczególnego. Rąbnięta katana siecze mnie prądem z bliżej niewyjaśnionych przyczyn, wywołując jednocześnie ten cholerny ból, ale to przecież normalka, nie?
      - Przecież mówiłam ci, że to prawdopodobnie…
      - Daruj sobie – przerwał mi. – Sama nie wierzysz w swoje wytłumaczenie, prawda?
      - Posłuchaj…
      - Wybacz, nie mam ochoty teraz wdawać się z tobą w dyskusję. Na razie – powiedział i tak po prostu sobie poszedł. Nie zdążyłam zaprotestować. Zniknął za drzwiami domu, nawet się nie oglądając. Poniekąd go rozumiałam, lecz poprzednia deklaracja sprawiła, iż liczyłam na więcej. Myślałam, że jego wola walki opiera się na solidniejszych fundamentach. Tymczasem najwyraźniej się poddał. I to akurat, gdy sprawy się pokomplikowały. Miał w domu osobę powiązana z demonem. Zupełnie nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia. Niestety, nie posiadałam dowodów, by zdemaskować Sherry. Nie wiedziałam też, co planuje. Była wielką zagadką. Musiałam mieć na nią oko, choć po porażce z pewnością trudniej będzie ją obserwować.
         Otrzepałam się i ruszyłam w kierunku szkoły. Musiałam na spokojnie ułożyć plan działania. Wbrew pozorom miejsce, które wybrałam, nadawało się do tego idealnie. Dzięki możliwości podziału świadomości mogłam bez przeszkód snuć własne rozważania, nie dając jednocześnie nauczycielom powodów do zdenerwowania. Z zewnątrz wyglądało, jakbym pilnie słuchała lekcji. Większym problemem okazywała się Justine. Nie dawała się zbyć byle półsłówkiem. Mogłam mieć jedynie nadzieję, że odpuści sobie dzisiejsze zajęcia.
         Nagle usłyszałam przytłumione głosy. Pewnie nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie demoniczna aura rozprzestrzeniająca się w powietrzu. Odruchowo przesunęłam rękę, chcąc chwycić za broń, ale napotkałam pustkę. Wybiegłam z domu zupełnie zapominając o Kosie i teraz byłam bezbronna. Nie mogłam jednak przejść obok, nie dowiedziawszy się, o czym rozmawiają. Sporo ryzykowałam. Gdyby dostrzegli, że podsłuchuję, wpadłabym w niezłe tarapaty. Musiałam jednak spróbować. Mogli knuć kolejną intrygę przeciwko Shane’owi. Poza tym liczyłam na uzyskanie informacji odnośnie celu całej tej akcji.
        Rozmowa toczyła się w zaułku pomiędzy domem a jakimś obskurnym klubem. Trochę się wyróżniał na tle całkiem zadbanych budynków mieszkalnych. Przylgnęłam do ściany, ostrożnie przesuwając się w stronę podejrzanych osobników. Mur skończył się zdecydowanie za szybko. Normalny człowiek nie byłby w stanie z odległości kilkudziesięciu metrów usłyszeć, o czym mówią, ale ja na szczęście posiadałam wyostrzone zmysły. 
        - Myślisz, że to naprawdę ona? Przecież wiesz, iż nikomu nie udało jej się odnaleźć. Poza tym ta stara wiedźma domyśliłaby się, gdyby miała taki skarb pod swoim dachem. 
        - Niekoniecznie. Do tej pory nie ujawniła swojej mocy. Zresztą i tak największą posiada po połączeniu z innym źródłem energii. Siłę duchową ma całkiem podobną do człowieka. Nawet my nie jesteśmy pewne.
       - Właśnie. Może to pomyłka? Masz jakiś dowód na to, że mieszkam z…
       - Ciszej! Ktoś mógłby nas usłyszeć i zgarnąć nagrodę. Czy to, że nasz stary znajomy się nią interesuje ci nie wystarcza?
       - Nie mówisz chyba o…
       - Dokładnie. Sama widziałam.
       - W takim razie chyba masz rację, kotku. – O czym rozmawiały? Z pewnością były to dwie kobiety. W dodatku miałam wrażenie, że gdzieś już słyszałam te głosy. Szukali kogoś jeszcze oprócz Shane’a? A może stracili zainteresowanie chłopakiem, bo znaleźli ciekawszy obiekt do dręczenia? Kolejna zagadka do rozwiązania… W co ja się wpakowałam, zgadzając się na  misję? No tak, nie miałam wielkiego wyboru. Nie mogłam się zbuntować. Tylko, że to, co tutaj robiłam, wykraczało poza standardowe kompetencje Posłannika. Westchnęłam cicho. Czcigodna na pewno domyślała się, jak trudne zadanie mi powierzyła. Czyżby chciała przetestować umiejętności nabyte przez lata szkoleń? Szkoda tylko, że nikt nie uczył mnie, w jaki sposób postępować w sytuacjach kryzysowych, gdzie nic nie jest jasne, a pytania mnożą się niby mrówki.  
        - Skoro tego sobie życzysz, Pani, niech będzie – pomyślałam, po czym delikatnie wychyliłam się za ścianę. Musiałam sprawdzić, czy faktycznie miałam z nimi wcześniej do czynienia. Nie byłam jednak przygotowana na taki widok.
        Na końcu uliczki, w półcieniu, ujrzałam obejmującą się parę. Początkowo myślałam, iż demony mnie zauważyły i postanowiły spłatać figla. Przed wycofaniem powstrzymał mnie zapach charakterystyczny dla diabłów. Więc to na pewno były wcześniej rozmawiające kobiety? Poczułam uderzenie gorąca, kiedy dostrzegłam, jak się całują. Nie powinno mnie to zażenować, ale… Rumieńce pojawiły się na policzkach. Zdecydowanie zbyt łatwo dawałam się wyprowadzić z równowagi. Całą wieczność trwało, zanim się od siebie oderwały. Zachichotały cicho, po czym nagle umilkły. Wstrzymałam oddech, nie chcąc zdradzić swojej obecności. Serce tłukło mi się w piersi. Sekundy wlokły się jak godziny.
      - Do jutra. Mam nadzieję, że zdobędziesz więcej informacji. – W końcu jedna z postaci przemówiła, sprawiając, iż kamień spadł mi z serca. Przez moment myślałam, że zostałam zdemaskowana.
      - Spokojnie. Przecież jestem w tym mistrzynią. – Zaśmiała się delikatnie i obróciła  twarzą w moim kierunku. Zamarłam. Przeczucie mnie nie myliło. Szkoda, że nie było tu ze mną Shane’a. Na własne oczy zobaczyłby, iż jego siostra ma coś wspólnego z demonami. Nie spodziewałam się tak szybko natknąć na Sherry. Tymczasem stała sobie tutaj, jak gdyby nigdy nic i rozmawiała ze wspólniczką. Kim była ta druga? Mimo wszelkich starań nie potrafiłam dostrzec twarzy. Zadanie  utrudniała mi magiczna otoczka, która skutecznie zasłaniała postać demona. Najwidoczniej dziewczyna była szpiegiem. Zależało jej na ukryciu tożsamości, a więc prawdopodobnie przeniknęła do otoczenia Shane’a. Po prostu świetnie. Kolejny wróg czaił się zdecydowanie zbyt blisko chłopaka. W dodatku nie wiedziałam, kto to może być. W szkole Shane z nikim się nie zadawał, a co do czasu wolnego… Nie miałam pojęcia, czym się zajmuje i z kim spotyka. Pamiętałam jeszcze nasze pierwsze spotkanie. Nie nastrajało optymistycznie. Obracał się w przestępczym półświatku, do którego diabłom bardzo łatwo przeniknąć. Były wystarczająco podłe, by zyskać aprobatę najgorszych szui.
     Powoli zaczęłam się wycofywać. Spotkanie dobiegło końca, pogarszając mój i tak podły nastrój. Pułapka zacieśniała się. Zostaliśmy otoczeni z wszystkich stron. W każdej chwili można było spodziewać się ataku. Nie miałabym teraz żadnych szans. Nie mogłam jednocześnie bronić Shane’a oraz śledzić wroga. Chyba chłopak miał trochę racji. Powinien sam walczyć. Musiałam nauczyć go chociaż tyle, by był w stanie zatrzymać potwora do mojego przybycia. Treningi należało wznowić. Nadal martwiła mnie sprawa katany, ale zawsze mogłam poniechać użycia broni o specjalnych właściwościach. Szkoda tylko, że nie znał podstaw. Ułożenie planu efektywnej i szybkiej nauki stało się priorytetem. Nie potrafiłam w pełni oddać się szpiegostwu, póki  obawy o Shane’a chociaż częściowo nie zniknęły.
       Zbliżałam się do końca muru, gdy silniejszy wiatr uderzył z całą siłą w mą twarz. Podświadomość podszepnęła, że coś jest nie tak. Przywarłam do twardej powierzchni, przyjmując obronną pozycję. Przez chwilę nic się nie działo. Już chciałam opuścić gardę, kiedy z dachu zeskoczył jakiś ciemny kształt. Postać otulona w pelerynę z kapturem zakrywającym twarz wylądowała naprzeciwko, prostując się z gracją kociaka.
        - Nieładnie podsłuchiwać, Posłanniczko. A może chciałaś się przyłączyć? Jesteś całkiem ładna, wiesz? Myślę, że nie miałabym zastrzeżeń, chociaż moja partnerka mogłaby poczuć się zazdrosna – zakpiła, odkrywając oblicze. A więc wiedziały o obecności intruza.
       - Chyba żartujesz, Sherry. Nie upadłam tak nisko, żeby zabawiać się z demonami. Poza tym to było dość obleśne.
       - Czyżby? Nie bardziej niż obściskiwanie się z jednym z potworów, których tak nie cierpisz. Pewnie tego nie pamiętasz. Pozwolę ci żyć w błogiej nieświadomości. Rozkoszą będzie patrzenie, jak próbujesz przypomnieć sobie, co się wydarzyło po moim zniknięciu. – Uśmiechnęła się złośliwie. Obejmowałam się z diabłem? Niemożliwe. Niby dlaczego miałby to robić, zamiast mnie zniszczyć?
        - Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz, Posłanniczko.  – Zrobiła kilka kroków w moim kierunku. Co chciała uczynić? Nie mogłam stać bezczynnie. Wyprowadziłam uderzenie z lewej pięści, ale zręcznie je zablokowała, przypierając rękę do ściany. Nie czekając, złapała za drugą, po czym zrobiła to samo. Niepotrzebnie ją zlekceważyłam. Wyglądała niepozornie, ale była szybka i miała sporo siły.  Musiałam zapłacić za nieostrożność. Znajdowała się zdecydowanie zbyt blisko. Nasze twarze niemal się stykały. Przewiercała mnie spojrzeniem, jakby czegoś szukając.
       - Chyba jednak się pospieszyłam – mruknęła. – Zanim umrzesz, trochę się pobawimy. Co ty na to?  - Pochyliła się, dotykając ustami mojego policzka. Zadrżałam, próbując się odsunąć, ale nie pozwoliła na to, wzmacniając uścisk. Byłam uwięziona między domem a jej ciałem.
      - Lubisz dręczyć swoich wrogów, nie? – warknęłam.
      - Tylko niektórych. Dlaczego nie miałabym wykorzystać okazji, skoro piękna kobieta sama pcha mi się w ręce?
      - A co z partnerką? – spytałam, próbując zyskać na czasie. Jednocześnie usiłowałam wymyślić sensowny sposób na wydostanie się z pułapki. Byłam praktycznie bez szans, ale co szkodziło spróbować?  Nie miałam nic do stracenia. Sherry w końcu znudzi się zabawka i zabije mnie bez mrugnięcia okiem. Nie chciałam umierać ze świadomością, że poddałam się bez walki.
      - Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Poza tym nie przysięgałyśmy sobie wierności – szepnęła mi do ucha. Chyba nie miała ochoty na dalszą dyskusję. Poczułam, jak czubkiem języka przesuwa po mojej szyi. Skrzywiłam się mimowolnie. Oto demon bezcześcił Posłannika.
     - Pięknie pachniesz – mruknęła, odrywając się ode mnie. – Twoja aura przypomina ludzką i dopiero z tej odległości jestem w stanie wychwycić subtelna nutkę szafranu. Trochę jak wisienka na torcie, wiesz? – Jej usta niebezpiecznie zaczęły się zbliżać. Chciała mnie pocałować!
     - Nie – szepnęłam, szarpiąc się z dziewczyną. Wszystko na nic. Brakowało ułamka sekundy. Zamknęłam oczy, nie chcąc patrzeć na swoją hańbę. Nagle Sherry wrzasnęła przeraźliwie. Gwałtownie otworzyłam oczy. Ramię kobiety stanęło w ogniu. Za nią stała niewysoka postać odziana w standardowy ubiór Posłanników. Dusza, która posiadła moc boga ognia, Vulcana.
    - Millianne, co ty tu robisz? – Odprowadziwszy wzrokiem uciekającego napastnika, spojrzałam na koleżankę. Wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętałam. Drobna, ale wysoka. Czarny płaszcz zapinany na kilka srebrnych guzików był nieco za szeroki, co sprawiało, że wyglądała jak strach na wróble. Nikt jednak nie śmiał jej tego powiedzieć. Od niepozornej istotki biła niezwykła dostojność. Pozornie obojętne spojrzenie błękitnych oczu zamykało usta nawet najbardziej złośliwym demonom. Długie blond włosy zaplotła w warkocz i przerzuciła sobie przez ramię. Twierdziła, iż tak jest praktycznie. Do dziś nie rozumiałam, jak tak zimna oraz opanowana osoba mogła posiąść moc ognia, który przecież jest namiętny i gorący. Wydawali się w ogóle do siebie nie pasować, a jeszcze nigdy nie zawiedli. Czyżby przeciwieństwa naprawdę się przyciągały?
     - Rozkazy. – Wyciągnęła przed siebie dłoń z kopertą. Ujęłam ją delikatnie, bojąc się, co zastanę w środku. Nie spisywałam się najlepiej. Najwidoczniej Śmierć postanowiła zainterweniować.
       Rozerwałam zamknięcie i rozłożyłam kartkę papieru. Oczy rozszerzyły mi się z przerażenia. Znajdowały się tam tylko dwa słowa, ale wystarczyły, by wbić mnie w ziemię.
     - Jak to? – szepnęłam cicho.
    - Wierzę, że zrobisz, co do ciebie należy, Raiso – powiedziała Millianne, patrząc na mnie z groźbą wymalowaną w oczach.  Zaraz po tym zniknęła, zostawiając mnie samą. Opadłam na kolana, mnąc kartkę z poleceniem służbowym od Czcigodnej.
- Dlaczego? – krzyknęłam w przestrzeń. Nie otrzymałam odpowiedzi. Kilka kropel deszczu spadło na policzki. Wiedziałam jedno. Musiałam to zrobić.  
 ***
       Po dłuższym czasie, ale w końcu udało mi się napisać sensowny rozdział. Nie jestem z niego zadowolona, ale czy kiedykolwiek byłam? Ocenę pozostawiam Wam. Ponadto chciałabym zwrócić uwagę, że nieco rozbudowałam scenę spotkania Raisy z nieznajomym w poprzednim rozdziale. Pojawił się nawet fragment piosenki;) 
         Chciałabym, abyście dali znać, czy Was powiadamiać i w jaki sposób. Wiem, że niektórzy obserwują posty. Tak więc proszę o jakieś odpowiedzi. 
       Co do Waszych blogów pracuję nad zaległościami. Bądźcie cierpliwi, na pewno dotrę. I od razu przepraszam za zwłokę, ale nie samymi blogami żyje człowiek. 

          Dedykacja dla Aivalar. Dziękuję Ci za tą cudowną pozytywną energię i przywracanie wiary w sens pisania;)

20 komentarzy:

  1. Kochana, mnie nie musisz informować o nn bo mam Twój blog w obserwowanych i wyświetla mi, kiedy opublikujesz coś nowego. To naprawdę duże ułatwienie.
    Rozdział jak zwykle bardzo dobry i wciągający. Zwłaszcza końcówka mnie zaintrygowała. Co było w tym liście? Dwa słowa, ale jakie? Co takiego Raisa musi zrobić, czego tak bardzo chciałaby uniknąć?
    No i jeszcze to spotkanie z Sherry. Millianne zjawiła się w odpowiedniej chwili.
    Czekam na kolejny rozdział, który może odpowie na dręczące mnie pytania.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No super :D związek homoseksualny wśród 2 demonów, w czy siostry bohatera-nieźle to wymyśliłaś i jestem bardzo usatysfakcjonowana z racji iż u Ciebie często są odwołania do boga i wiary :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się porobiło! Początek rozdziału lekko mnie rozśmieszył, ponieważ Shane miał nieco dziwne podejście w wybudzaniu Raisy, jego słowa, jak zawsze, okazały się nieocenione ;). Ta rozmowa - Sherry i drugiego demona - była intrygująca, naprawdę. Bardzo fajnie to sobie wymyśliłaś. Gdy ramię Sherry zapłonęło myślałam,że będzie to nieznajomy z poprzedniego rozdziału, który nie chciał, aby jego - hmm...dziewczyna? - została tykana przez kogoś innego. Nowa postać - blondynka z długim warkoczem - okazała się bardzo ciekawym charakterem. Posiadła moc boga ognia? Interesujące. Mam nadzieję, że zgłębisz kiedyś ten wątek.
    Zżera mnie ciekawość! O co chodziło z tym rozkazem? Czyżby te dwa słowa to: Zabij go? Cholernie czepna myśl.
    Pozdrawiam i z niebywałą niecierpliwością czekam na kolejny!!! Ja poproszę o informacje o nn. Dzięki ;P.
    Uwielbiam!
    Miłych wakacji! Oby trwały!
    Dużo weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, dlaczego musiałaś zakończyć akurat w takim momencie? Strasznie mnie ciekawi co takiego Raisa ma zrobić... Pierwszą myślą było to, że ona ma zabić Shane'a..., ale nie będzie tak, prawda? Nie może być... Polubiłam tę postać.
    Ta nowa postać... Millianne... bardzo ciekawa, moc boga ognia... hm... mam nadzieje, że w późniejszych rozdziałach pojawi się więcej Posłanników, a tę postać bardziej zgłębisz. ;)
    Para homoseksualnych demonów? Tego się nie spodziewałam, zszokowało mnie to, ale w pozytywnym sensie. ;D
    Tak czy siak... Czekam niecierpliwie na następny rozdział.
    Nie musisz mnie informować o nn, mam cię w obserwowanych. ;p Pozdrawiam i dużo weny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle wprost genialny i bardzo wciągający :) Uwielbiam twoją twórczość i chyba nic na to poradzić nie mogę. Masz świetny styl, który niezmiernie mi się podoba.
    Początek był bardzo intrygujący i nieco zabawny. Zastanawia mnie w jaki sposób Raisa znalazła się przed domem chłopaka? Kto ją tam zostawił? No i czy Shane naprawdę zamierza odpuścić treningi? Na to wskazywało by wskazywało jego dziwne zachowanie.
    I ta rozmowa między demonami. Naprawdę interesująca. Przypuszczam, że miało to coś wspólnego z Raisą i końcówką poprzedniego rozdziału, ale mogę się mylić...
    W sumie to fajnie wymyśliłaś z tą homoseksualnością - nie wpadłabym na to nigdy ;D Kurczę, czyli wychodzi na to, że jednak Sherry jest po tej złej stronie i może zagrozić bratu. Dobrze, że w odpowiednim momencie pojawiła się Millianne i uratowała Raisę, bo mogłoby być krucho.
    W ogóle to ciekawa z niej postać o niesamowitej mocy. Pojawi się jeszcze później czy stworzyłaś ją na potrzebę tego rozdziału? No nic, zobaczymy.
    Chyba nie muszę pisać, że najbardziej zaciekawiła mnie końcówka rozdziału? Co to za list? Co to za dwa słowa? Jestem przekonana, że będzie się to tyczyć Shane'a. Tylko mam nadzieję, że to jednak nie będzie to o czym myślę. No, ale mam nadzieję, że przekonamy się już w następnym rozdziale.
    Co do informowania, to jest mi to obojętne. Bo równie często zaglądam do spamownika jak i obserwowanych :) Więc tak czy siak zobaczę powiadomienie.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwa weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję bardzo za dedykację ;* Powinnaś w siebie uwierzyć, wiesz? I mam nadzieję, że choć odrobinę Ci w tym pomogę. A co do powiadamiania: mną nie musisz się kłopotać. Mam opowiadanie w obserwowanych, więc będę wiedzieć o każdej nowości :)
    A mnie strasznie podoba się ten rozdział (rozbudowanie sceny w poprzednim rozdziale również wyszło bardzo korzystnie). Ten nieznajomy najwyraźniej zabawił się z Raisą, a Sherry na dodatek zadbała o to, by Posłanniczka zapomniała o tym. Chociaż nie mam nic przeciwko homoseksualistom, to jednak ta wizja całujących się demonów zwyczajnie mnie obrzydziła, była w tym jakaś lubieżność i perwersja. Mam dziwne wrażenie, że partnerką Sherry jest Ivy. Właśnie to przyszło mi do głowy przy fragmencie ich rozmowy. Ale cóż, oczywiście mogę się mylić ;) W każdym razie przekonana jestem, że mówiono właśnie o Raisie. Najwyraźniej nie jest zwykłą podwładną Śmierci, ma w sobie jeszcze inną, większą moc.
    Nie mam pojęcia, jakie zadanie Czcigodna powierzyła swojej Posłanniczce, ale mam dziwaczne wrażenie, że ona chce, aby zabito Shane'a. W końcu Raisa była wyraźnie załamana tym rozkazem; być może Śmierc uważa, że chłopak jest zbyt dużą pokusą dla demonów i lepiej będzie go uśmiercić. Cóż, zapewne wkrótce się okaże, czy miałam rację, a przede wszystkim jak główna bohaterka poradzi sobie z tą trudną dla niej sytuacją :)
    Czekam na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Strasznie się ucieszyłam, widząc, że pojawił się nowy rozdział. O czym rozmawiały Sherry i tamta druga? Do głowy przychodzi mi tylko Raisa, ale może chodziło o kogoś innego. Pewnie prędzej czy później wyjdzie to na jaw, choć mam nadzieję, że raczej prędzej, bo bardzo jestem ciekawa, o kim była mowa. Uh... Sherry mnie obrzydza. Nie lubię jej. I o co jej tak w ogóle chodzi? Dlaczego uwzięła się na Raisie? No bo chyba nie tak bez powodu? I jeszcze ta końcówka. Co było na karteczce? Nie wiem, czemu, ale wydaje mi się, że Raisa dostała za zadanie zabić Shane'a. Obym się myliła, bo nie wyobrażam sobie, jak miałaby to zrobić. Właśnie.... jakoś brakuje mi ostatnio Shane'a. Mało go, hehe, a uwielbiam jego postać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. " Miał w domu osobę powiązana z demonem. " - powiązaną
    "Pułapka zacieśniała się. Zostaliśmy otoczeni z wszystkich stron. " - ze wszystkich stron
    Mi się osobiście rozdział podobał! Zaskoczeniem było to, że Sherry okazała się homoseskualistką. No nie powiedziałabym. Ale czegóż spodziewać się po demonie? Hhehe xd
    Co do tej koperty, to chyba domyślam się co w niej było. Dwa słowa, które stanęły mi przed oczami to : Zabij go. Reakcja Raisy właściwie mogłaby do tego pasować. Ale któż wie, co przyszykowałaś dla bohaterki? :D
    I domyślam się, że to właśnie o niej rozmawiały dziewczyny. Ale tu też nie mam pewności. W końcu to Twoje opowiadanie, więc możesz je zmienić w każdej chwili! ^^
    I kolejny rozdział Twojego autorstwa, którego przeczytałam tak szybko, że nawet się nie zorientowałam!
    Mnie nie musisz informować o nowych rozdziałach, bo mam Cię w obserwowanych, więc widzę kiedy je dodajesz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co tam kurde pisało na tej kartce? Ah, jak ja nie cierpię czekać :D chyba nie było tam napisu ,,zabij Shane'a" czy coś w tym rodzaju? boże, ja nadal wierzę, że oni mogą być razem, chociaż może to głupie ... Sherry jest obleśna i cały czas martwi mnie, że zrobi coś Shane'owi, który tak na marginesie zachowuje się znowu jak dupek, ale ja to lubię ;)
    To czekam niecierpliwie na następny rozdział, pozdrawiam :)
    P.S. U mnie też nowy, zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy przeczytałam, że Raise znalazł Shane - w dodatku pod jego domem - byłam równie zdumiona, co ona sama. Ponadto niczego pamiętała! Jestem pewna, że wpadła na jakiś trop. Albo ujrzała coś, czego nie powinna i dlatego została "usunięta" z fabryki. A Shane ją po prostu zostawił. Cóż, myślałam, że może okaże trochę zainteresowania, ale widocznie się myliłam. Jednak Raisa dobrze zrobiła idąc do szkoły. Dzięki temu napotkała Sherry, która... całowała się z inną kobietą! :O. Najgorsze jest jednak to, że Shane nie zdaje sobie sprawy, iż niebezpieczeństwo zagrażało mu ze strony bliskich. Jego siostra była demonem. Tak samo jak jej wspólniczka, której tożsamości nie poznaliśmy. Raisa musi w końcu nauczyć Shane walczyć, by mógł się obronić. Nie znając nawet podstaw był zupełnie bezbronny, a przecież bohaterka nie znajdowała się przy nim dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie niebezpieczeństwo, dlatego powinien być przygotowany na wszystko. Sherry jest niebezpieczna i pokazuje to na każdym kroku. W dodatku wspomniała coś o tym, że Raisa obściskiwała się z jednym z potworów... W dodatku sama chciała się "zabawić" z Posłanniczką... To było naprawdę okropne! I już myślałam, że ją pocałuje, gdy jej ramie nagle zaczęło płonąć i pojawiła się Millianne. Och, całe szczęście! Chociaż ta koperta naprawdę mnie niepokoi... Czuję, że ma coś wspólnego z Shane'm. Tylko co? Czyżby miała przestać mu pomagać? A może dostała rozkaz zabicia go? Zakończyłaś w takim momencie, że w głowie pojawia mi się milion pytań i nie mam bladego pojęcia, który trop jest właściwy. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak czekać z niecierpliwością na nowy rozdział. Pozdrawiam i życzę weny :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedny Shane, biedna Raisa... Sherry zaczęła mnie irytować, takie wkurzające, biegające małe coś. A jej upodobania są... Prawie zwróciłam obiad! Blee... A Millianne jest wielka i chwała jej za to! A koperta... Już się boję... Strach i obawa ściska moje serce, a skoro mój poprzednik już wszystko napisał, ja usunę się w cień.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Spodobał mi się ten rozdział. Od razu polubiłam Raisę, wydaje się mi o dziwo bliska i potrafię się z nią utożsamić. Zaintrygowała mnie też Sherry. Jako postać bardzo ciekawie ją wykreowałaś, złośliwa, egoistyczna i bardzo niebezpieczna. Lubię ją nie lubić xD Wprowadza tu dużo zamętu. I w dobry momencie urwałaś, cóż to za rozkazy otrzymała Raisa? Jeeej, muszę znaleźć chwilę i przeczytać wcześniejsze rozdziały, bomnie zaciekawiłaś i chcę wiedzieć, co było wcześniej :D Przy okazji zapraszam do siebie na rozdział 3, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem dlaczego, ale jak tylko napisałaś o dwóch słowach, które przekazała Śmierć Raisie od razu przyszło mi do głowy "Zabij Shane'a". Wiem, że to głupie, ale mimowolnie mnie przeraziło. Co prawda nie jestem pewna, jakie naprawdę rozkazy dostała dziewczyna, ale nie sądzę też, by łatwo było jej je wypełnić. Ostatnio coraz bardziej zaczęła mnie zastanawiać Sherry. Jest naprawdę bardzo intrygującą postacią i w sumie cieszę się, że w odpowiednim momencie pojawił się ratunek dla bohaterki. Nie wiem, jak to by się z czasem skończył, ale na pewno stan psychiczny ( a może nie tylko on), nie miał by się za dobrze. Cóż zastanawia mnie też ta rozmowa siostry Shane'a z jakąś postacią w tym zaułku. Ile to ja bym dała, by wiedzieć, o co tak naprawdę tam chodziło? Zagadka niemiłosierna. Mam nadzieje, że nie będzie zbyt długo zwlekać, by przed nami ją rozwiązać. Poza tym jestem zachwycona, tym rozdziałem, twoim stylem, opisami i doborem wydarzeń. Ja chcę po prostu więcej i więcej i więcej. Historia tam w końcu jest wyjątkowa i wciągająca. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem jak Ty to robisz, że prowadzisz równocześnie bloga i ocenialnię, ale to czyni z Ciebie jeszcze bardziej niesamowitą osobę, niż tą, za jaką miałam Cię przedtem ;) Tytuł opowiadania powoduje we mnie dreszcze, a jeszcze ten przecudowny, tajemniczy nagłówek. Chyba nie widziałam ładniejszego i to nie są puste słowa, które wciskam każdemu. Po prostu możesz być wdzięczna swojemu szablonowi za to, że przeczytałam ten rozdział, bo on mnie do niego zachęcił. Teraz wiem, że było warto. Interesująca fabuła, ciekawy styl, niesamowite dialogi, opisy i zakończenie, w takim momencie, nadające dreszczyk emocji, i tajemniczości! Na pewno jeszcze tutaj wpadnę, bo cholernie podoba mi się Twój blog, wszystko co jest Twoją twórczością i co się na nią składa.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Uff. Pff. W końcu udało mi się nadrobić Twojego bloga. Ostatnio zaniedbała to czytanie, ale faktycznie, człowiek nie samym blogowaniem żyje. A ja... cóż, zrobiłam sobie małą przerwę od czytania, a to równało się temu, że potem miałam kilkanaście notek do nadrobienia. Jednak przechodzę do sedna.
    Siostra Shane'a poważnie zaczyna mnie denerwować. No i okazała się, że coś knuje. Ciekawe jak rozwinie się ten wątek. No i o co chodziło z tymi "dwoma słowami"? Z niecierpliwością czekam na więcej!
    Pozdrawiam!
    [iluzja-zla]

    Ps:. Ja już wiesz, ja proszę o informowanie na gg.

    OdpowiedzUsuń
  16. No to sie pouczyłam... Eh... Trudno... Ale warto było:)
    Dopiero dzisiaj, przypadkiem znalazłam Twojego bloga i musiałam, poprostu musiałam przeczytać całość:) Jest cudowny:) Więcej nie powiem, bo jestem pod mega wrażeniem:) Jest kilka literówek, ale przyzwyczaiłam się do nich przy czytaniu książek, noi piszesz tak ciekawie że mogę Ci je wybaczyć:)
    aha, tak dla Twojej wiadomości: przyciągnął mnie tutaj adres:) Taniec ze śmiercią:) Intrygujące:)

    Flora:)
    (nie mam jak się podpisać i musiałam zaznaczyć "Anonimowy")

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam wszystko od początku. Historia Raisy jest całkiem ciekawa, ale przy niektórych częściach brakowało mi nieco logiki (ale to chyba tylko moje odczucie).
    Sherry - czemu to imię kojarzy mi się z psem? :)
    Już ktoś przede mną stwierdził, że końcówka tego rozdziału jest niezwykle interesująca.
    Całuję!
    P.S. Wybacz, jakoś nie mogę dziś zebrać myśli.
    [homerowski-taniec.blogspot.com]
    [marmurowe-historie.blogspot.com]
    [iluzja-weny.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  18. Hym, widzę, że nie tylko mi przeszło przez głowę zabicie Shane'a. Świetnie to wszystko wymyśliłaś, cała ta akcja z Sherry. Zaciekawiła mnie postać Vulcany, ciekawe czy natknę się na nią później w twoim opowiadaniu. Jak zwykle szczególnym uwielbieniem darzę sceny z Shanem. To uczucie między nimi jest takie kochane. :>

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejku, ale cudne opisy *,*. Kocham opisy <333.
    Masz naprawdę fajny styl pisania, dosłownie łyknęłam ten rozdział. W sumie nie wiem, jakim cudem wciąż mam u ciebie zaległości, kurczę, muszę to w końcu nadrobić, no. Dawno już u ciebie nie byłam i widzę, że przybyło rozdziałów.
    Podoba mi się sposób, w jaki piszesz. Nie zanudzasz ani nie lejesz wody, a dialogi wychodzą ci wyjątkowo zgrabnie, tylko pozazdrościć ^^. Raisa jest bardzo interesującą postacią (i ma oryginalne imię ^^), a pomysł na opowiadanie też jest oryginalny, z takim jeszcze się nie spotkałam, choć sporo blogów już widziałam.
    Jestem bardzo ciekawa, co było w tej wiadomości, urwałaś w takim momencie... No, ale przynajmniej trzyma w napięciu, lubię, jak rozdziały trzymają w napięciu, bo wtedy jest ciekawiej. ^^ Ta sprawa ze Shanem też wydaje się być zagadkowa.
    ps. Dzięki za komentarz u mnie ^^.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo mnie zaciekawiła ta zmieniona końcówka. Raisa nie pamięta czegoś co my pamiętamy... To takie... zaskakujące?
    Poza tym znowu zachwyciłaś mnie początkiem rozdziału. Genialnie opisałaś ten sen choć początkowo myślałam że to naprawdę i że Raisa umrze choć to chyba nie możliwe bo ona już nie żyje...
    No i co było napisane w tym liście od Czcigodnej? To znaczy już mam kilka swoich wersji i jestem ciekawa czy okażą się prawdziwe. Naprawdę nie mogę się doczekać następnych rozdziałów.

    PS. Ta dopisana końcówka strasznie mi przypomina któryś z rozdziałów "Dziedzictwa Bathory"
    PS2. u mnie nn

    OdpowiedzUsuń